Zaczęła się jesień
Bo kumpela kazała...
Podobno mam ciekawe życie o którym jak napiszę, to niektórzy poczują się lepiej. Tak więc i zrobię, bez zbędnych szczegółów i upiększania.
Pierwszy dzień jesieni
Zaczęło się niewinnie. Ulewa z rana, tankowanie potwornie drogą benzyną i powolna jazda do pracy. Od kilku dni walczę z gorączką i jakimś gównem, które chce mnie rozłożyć w łóżku. Może to przez te dwie noce w samochodzie przy 4 stopniach w oparach paliwa do kosiarki... Nieważne. O godzinie 14 koleżanki "delikatnie" zasugerowały bym zjeżdżała do domu, bo wyglądam nieciekawie. Zasnęłam na siedząco więc nie oponowałam. Po drodze zwinęłam paczkę z terminowaną żywnością, która okazała się trafem w dziesiątkę. Obiad przez parę dni za parę złotych - najsssss...
Wróciłam do domu. Przebiłam oponę samochodu na podjeździe. Cóż. Przynajmniej jutro praca z domu, więc nie muszę nigdzie jechać. Problemem zajmę się jutro - dzisiaj walka z chorobą metodą szokową.
Pierwszy dzień wpisu.
Pierwszy dzień z wielu, mam nadzieję.
Wszystko co się dzieje, zdarzy - no cóż...
Po prostu Życiość.
Komentarze
Prześlij komentarz