Poniedziałek

 Pierwszy dzień tygodnia i jakoś tak mało lubiany przez wszystkich. Zresztą nic dziwnego. W większości oznacza to rozpoczęcie niekoniecznie lubianej czynności w postaci 8 godzinnej pracy, która ciągnie się przez kolejne 5 dni.

 Ja tam do poniedziałków nic nie mam, poza tym, że trzeba przestawić cykl wstawania po weekendzie. No i tym, że u mnie poniedziałek to taki zawsze mały piątek 13. 


Tym razem zaczęło się znośnie; i nawet przyjemnie z tym akcentem, że dostałam śniadanie do... No nie do łóżka, ale miejsca pracy na kanapie (homeoffice). Maczane w jajku i panierce kanie są naprawdę bardzo smaczne i jadłam je po raz pierwszy w takim wykonaniu. Po 15 minutach od zjedzenia, nie mogę się wyprostować. Walczę w odruchem wymiotnym i skurczami żołądka dzielnie, ale mało owocnie.

 Albo za dużo hityny, albo pomyłka w grzybie. Zobaczymy za parę godzin.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień urodzin

Wkurwienia ciąg dalszy

Sam w domu