Kiedy dzieje się dużo

 Wrażenia z piątku pozwolę sobie pominąć - nie działo się nic na tyle szczególnego by o tym pisać. 


Natomiast dzisiaj. Sobota. Okazuje się, że dobrym lekarstwem na chorobę jest dźwignie 25 kg betonowych bloczków i koszenie trawy przez 6 godzin w pełnym słońcu. I nie mówię tego sarkastycznie - wysiłek postawił mnie na nogi. Zobaczymy co będzie jutro.

Niemniej dzisiaj pomagaliśmy naszym sąsiadom - bobrom. Jakieś debile rozwaliły im tamę i sąsiadujące bagna z dużym wodnym zbiornikiem zaczynają wysychać. Dno wypłukane przez powstały silny nurt. Tak więc... Pa pa karpie, które wpuściłam miesiąc temu... Udało nam się trochę załatać tamę - ja, wiadomo, wpadłam do wody po pas, ale tym razem obyło się bez żadnych pijawek.


PS. Kaczek nadal pięć. Rozsypałam psie kupy dookola ich zagrody i liczę, że to pomoże. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień urodzin

Wkurwienia ciąg dalszy

Sam w domu